Że niby Gus Van Sant stał się reżyserem "społecznym" i kręci film o gazie łupkowym. Ano tak i nie inaczej. Wkrada się w małe, zapyziałe miasteczko i pokazuje skromną społeczność łechtaną dużą kasą. Wielkie, niewyobrażalne możliwości. Pytanie o "ekologiczny" aspekt wydobycia błękitnego paliwa - sam już nie wiem, tu nie ma prostych odpowiedzi. Ale sam sposób docierania do ludzi i ich ziemi - firm które za to wydobycie odpowiadają: to już inna, wprost negatywna sprawa. Film zatem pokazuje coś, co jest odwiecznie pięknie i brudne zarazem: szybki szmal. Brawa dla Matta Damona za powrót do Van Santa i kolejną ciekawą rolę. Frances McDormand - ta baba gra własną charyzmą, klasa sama w sobie. Film po którym zostają pytania. A to już dobry znak!
Ale mimo wszystko polityka i jeszcze raz polityka. Troche mi ten film cuchnie, choc faktycznie przyjemny. Pozdrawiam.
Nie koniecznie, z tego co poczytałem Damon ma w ostatnim czasie parcie na ekologie, dobro ludu, etc. Stąd chyba temat powiązany z ekologicznymi ruchami w USA.
Sam film, niezły ale nie pokładałem nadziei, na jakieś rewelacje. Można zobaczyć, w kontekście tego samego problemu w PL.
Ale jakiego problemu w PL? W USA jeżdżą akwizytorzy i wykorzystują wszelkie środki, aby wydzierżawić ziemię dla prywatnych korporacji i mają z tego działkę. Tam prawo własności to świętość i jest inaczej postrzegane. Mając ziemię, jesteś właścicielem wszystkie co na niej i pod nią, a u nas tylko na niej, a to co pod nią należy do państwa. Tak więc jak masz gaz pod swoją ziemią, to lepiej się nie wychylaj, bo w najlepszym wypadku dziurę wywiercą na działce obok, a pod twoją farmę dostaną się otworami poziomymi.
Reasumując w polsce na gazie łupkowym zarobią tylko korporacje które go wydobywają i skarb państwa (podatek od kopalin jest tak wysoki, bo firmy nie ponoszą kosztów dzierżawy ziemi od prywatnych najemców i nie muszą jak w USA płacić im procentu od wydobytego gazu - po prostu ten tort zabiera państwo za pomocą wysokiego podatku)
Kwestie ewentualnego ryzyka podczas szczelinowania, to już zupełnie inna para kaloszy. Owszem, na setki tysięcy wierceń w USA zdarzyło się kilkadziesiąt, może kilkaset przypadków niekontrolowanego wycieku gazu i przedostania się go np. do wód gruntowych, ale tego nie da się uniknąć tak samo jak np. trzęsień ziemi w miastach sytuowanych nad kopalniami. Na plus dla Polski jest też to, że u nas gaz łupkowy znajduje się na większej głębokości, a skała która go zawiera jest bardziej zwarta. Utrudnia to jego eksploatację, ale też jego ewentualny niekontrolowany wypływ inną drogą niż poprzez wiertnię.
Dodałbym, że mimo owych nielicznych niekontrolowanych wycieków wydobycie gazu łupkowego wydaje się być i tak znacznie bezpieczniejsze i "ekologiczniejsze", niż wydobycie ropy lub węgla.