Fargo fw:517 ,imdb:114
Big Lebowski fw:373 ,imdb:167
No Country... fw: średnia 7.4 (żal) ,imdb:24
po prostu ale jaja ;)
To nie od dzisiaj wiadomo, że ranking (jak i ogólnie noty filmów) na filmwebie jest beznadziejny i kompletnie niemiarodajny.
Różnica przy No Country szczególnie mnie bawi :).
Poza tym ludzie jak glupi czytaja napisy/sluchaja lektora zamiast wsluchiwac sie w slowa aktorow. W dialogi.. przeciez to mistrz swiata! :D
Niedawno wrocilem z najnowszego filmu Coenow i jestem zachwycony. Wybijaja sie znowu na najwyzszy poziom - bo nie oszukujac sie Ladykillers czy Okrucienstwo Nie do Przyjecia nie naleza do najciekawszych w ich dorobku.
Juz nie moge sie doczekac az No Country.. wyjdzie na DVD zeby napawac sie tym filmem jeszcze i jeszcze.
Ranking filmwebu nie jest wcale taki zły. A co do No country ofor old man to się zgadzasm. Film przeciętny, a nie zadne arcydzieło. Tym razem to na imdb się zapędzili.
A tak przy okazji najbarzdeij miarodajnym rankingiem jest Rottentomatoes.
jeśli się zgadzasz to zgadzasz sieze jest arcydziełem, a jesli twierdzisz że jest przecietny to się nie zgadzasz
no drogi panie fidelu, fideliu, czy jak się to wymawia, "No Country..." to film który od widza wymaga dodatkowo myślenia i myślenia, a nie jedynie oczekiwania na campową rozrywkę;P
Pozdrawiam;)
Daj spokój. Wolę przeczytać jakąś książkę Hemingwaya niż oglądać psełdowybitny wytwór braci Coenów. Oni się starają w prymitywny sposób zaszokować widza lub wykorzystują takie chwyty jak słowo w tytule - "Country". Wiadomo, że liczą w większej mierze na amerykańskich odbiorców niż europejskich. Wiadomo też, że amerykanie mają świra na punkcie swojego kraju. Dlatego wszystkie tego typu filmy cieszą się popularnością.
"Panie błogosław Amerykę, kraj wielkich możliwości"...
Najgłupszy argument ever. Po pierwsze film ma w tytule "country" nie dlatego, że Coenowie sobie tak wymyślili, tylko dlatego, że taki tytuł miała książka. Po drugie bracia Coen w Stanach nie cieszą się jakąś specjalną popularnością, do czasu "No Country..." byli nawet w USA znacznie mniej popularni niż w Europie, o czym świadczą chociażby zachwyty na festiwalu w Cannes, a ich brak w przypadku Oscarów. Oczywiście mówię o stanie rzeczy sprzed paru lat, bo wygląda na to, że Amerykanie odkryli Coenów na nowo i zaczęli chodzić do kin na ich filmy...
O Jezu co to za różnica skąd wytrzasnęli tytuł. Ważne, że Oscara dostali, za tytuł...bo film był naprawdę nie więcej niż przeciętny.
W zupełności zgadzam się z Albertino. Jeden z głupszych komentarzy jakie
czytałem.
Ani film, ani tym bardziej tytuł nie są żadną gloryfikacją USA, czy
"amerykańskich ideałów" z obowiązkowo powiewającą w tle flagą.
Akcja filmu na dobrą sprawę mogłaby się toczyć wszędzie i gdyby bohaterowie
byli np. finami wydźwięk i przesłanie byłyby takie same.
Zwyczajnie nie zrozumiałeś o czym To nie jest kraj dla starych ludzi traktuje.
No i jakoś nie wierzę, abyś przeczytał cokolwiek Hemingwaya.