A to jedna z lepszych ich produkcji. Świetny film, przezabawny. Tutaj widać cały urok filmów Coenów. Co prawda wolę "Biga Lebowskiego" i "Burton Finka", bo są lepsze, ale ten film też należy do moich ulubionych :-)
Ale przecież celowo i z premedytacją schrzanili. Ja tam płakałem ze śmiechu. "Żyjemy złudzeniami" itd. :D I pogadanka z Panem Arizoną w fajnej pidżamie. :D Zakończenie rządzi. :D
Muszę się z Tobą nie zgodzić.
Jednak każdy u Coenów szuka czego innego, więc każdy ma swoje zdanie...
To tak, jak ja mam z Allenem. :D
Myślę, że tej komedii nie brakuje inteligencji, są postacie nie z tego świata (ten trzepnięty motocyklista, anioł piekieł, ha, ha), zakręcona intryga, czyli Coenowa norma...
To były ich początki, dla mnie w wielu momentach chcieli wywołać śmiech na siłę a tego nie znoszę, bo to zabieg z komedii klasy b. Wolę od nich takie filmy jak Poważny człowiek, Tajne przez poufne, Bracie gdzie jesteś?, a Człowiek... , Big..., Barton..., Ścieżka... To już zdecydowanie coś więcej niż komedie.
Pod względem humoru to chyba Coenowski TOP. Wszystko za sprawą tych przecudownych one-linerów. Cytuję jak pamiętam "Pomyśleliśmy, że instytucja nie miała nam już nic do zaoferowania". Pod tym względem to chyba tylko Big Lebowski lekko góruje. Jestem w trakcie głębszego poznawania ich twórczości, więc to taka opinia laika ;)