Film po prostu fantastyczny - powinniście miec ulubioną scenę, czyż nie? Moja jest ta z Cagem i pieluszkami - sama w sobie prześmieszna, a razem z podkładem muzycznym - rozwala (zapowiedź "Bracie gdzie jesteś"???)
Mnie najbardziej rozbawiła scena w której Ed (Holly Hunter) śpiewa "kołysankę" dziecku, które miało nocne koszmary. Pozwolę sobie przytoczyć tutaj jej słowa. Naprawdę super sprawa dla maluchów:
Father sits at his cabin door
Wiping his tear-dimmed eyes
For his only son soon shall walk
To yonder scaffold rise
My race is run beneath the sun
The scaffold now waits for me
For I did murder that dear little girl
Whose name was Rose...
Super jest także wizyta znajomych Hi i Ed.
Postać grana przez Frances McDormand jest niesamowita. Jej zachwyty nad dzieckiem (He's an angel straight from heaven!) oraz porady dotyczące wychowania dziecka są po prostu boskie.
oczywiście scena z pieluchami ;) dobry był też motyw z napadem na bank, wizyta znajomych i sceny z fabryki (koleś od chyba Billa Parkera?)
Najlepsza jest rozmowa na pustyni o podmiance żon,napad na sklep(jeden Missisipi,dwa Missisipi,trzy...)i zgadzam się z przedmówcą: dwóch kretynów napadających na bank rolniczo-mechaniczny!!!
Mi się podoba końcówka. No poprostu wymiata. :):):) Facet z mega giwerą, granatem, no wymiękłam poprostu. Mały budżet, a taki efekt!!! :):):) Wogóle film pozytywnie zakręcony i tak dziwaczny, że aż ciekawy. Poezja.
"One Missisipi, two Missisipi, three Missisipi...".
To nie była scena wprawdzie, tylko gag, ale najbardziej mnie rozbawił właśnie ten sprzedawca :P.